Baca zatrudnił się w kopalni.
Już pierwszego dnia miał pecha, bo wpadł do starego, zapomnianego szybu.
Zbiegli się koledzy i mówią:
– Franek, jesteś tam?
– Jo.
– Nic ci się nie stało?
– Ni.
– To wyłaź stamtąd.
– Kaj nie mogę, bo jeszcze lecę…

Warszawiak, Ślązak i Kaszub pojechali na wczasy do Egiptu. Gdy płynęli łódką, wyłowili z wody gliniany dzban z dziwną pieczęcią. Po chwili złamali tę pieczęć i z dzbana wyleciał Dżinn.
– Uwolniliście mnie, spełnię wasze trzy życzenia. Po jednym na każdego.
Kaszub:
– Ja tak kocham Kaszuby… Niech zawsze woda w jeziorach będzie czysta, ryb będzie pod dostatkiem, a turyści niech będą porządni i bogaci.
Dżinn:
– Nudnawe życzenie, ale jak chcesz. Zrobione.
Warszawiak:
– Wybuduj dookoła Warszawy ogromny mur, żeby odgrodzić moje miasto od reszty tego zacofanego kraju i żeby żadni wsiowi mi tu nie przyjeżdżali.
Dżinn:
– OK. Zrobione. Teraz ty – Dżinn zwraca się do Ślązaka.
Slązak:
– Powiedz mi coś więcej o tym murze wokół Warszawy.
– No, otacza całe miasto, jest betonowy, wysoki na kilometr i szeroki na trzy kilometry u podstawy. Mysz się nie prześlizgnie.
Slązak:
– Dobra. Nalej wody do pełna.

Baca budzi gaździnę w nocy i mówi:
– Maaaryśka łodwróć ze sie przodym ku mnie!
– A coo bedzies mnie uzywoł?
– Niee, ino se bedzies pierdzieć ku ścianie!

Gazdowska rozmowa.
– Staszek, cy twój konicek kurzy fajkę?
– Nie.
– No, to ci się szopa pali.

Wracał pijak z ubawu i było już ciemno i próbuje znaleźć swój blok. Bloki w nocy wszystkie takie same.
Podszedł do jednego i dzwoni przez domofon.
Jakaś baba wychyla się przez okno, a pijak mówi:
– prose mie łotwozyć, ja tu miskom.
– Ty tu nie mieszkasz pijaku jeden, idź stąd!
Dobra idzie, idzie i szuka i znowu tam trafił i
dzwoni przez domofon a ta baba wychyla się a on mówi:
– prose mie łotwozyć, ja tu miskom.
– Ty tu nie mieszkasz pijaku jeden, idź stąd!
Dobra idzie, idzie i szuka i znowu tam trafił i
dzwoni przez domofon a ta baba wychyla się a on mówi:
– prose mie łotwozyć, ja tu miskom!
– Ty tu nie mieszkasz pijaku jeden, idź stąd!
A na to pijak:
– Ty to miskos w 3 mijscach a ja to nigdzie tak?!

Idą Antek i Franek przez las.
Zobaczyli kamień, na którym było napisane:
„Jeśli mocie ludzkie serce, to mnie obróćcie”.
Nasapali się więc porządnie, a zaś na drugiej stronie było napisane:
„Piknie wom dziękuję, bo mi się bok odleżoł”.

Siedzi baca na drzewie i śpiewa.
Przechodzi turysta:
– Baco, spadniecie, na drzewie się nie śpiewa.
– Nie spadnę.
Za godzinę wraca turysta, patrzy, a pod drzewem leży baca.
– A mówiłem Wam baco – nie śpiewa się na drzewie.
– Śpiwo się, śpiwo, ino się nie tańcy.

Baca kupił na jarmarku w Nowym Targu łańcuch dla krowy. Idzie przez rynek, wlecze łańcuch za sobą i okropnie przy tym hałasuje.
– Gazdo, dlaczego ciągniecie ten łańcuch? – pyta strażnik miejski.
– A co mom go pchoć?

Dwóch juhasów znalazło jeża i kłócą się o nazwę tego zwierzaka:
– To je iglok!
– To je spilok!
Przechodził tamtędy stary baca i usłyszał sprzeczkę.
Podszedł i zawyrokował:
– To nie je ani iglok, ani spilok. To je kolcok!

Rozmawiają dwie gaździny o swoich dzieciach.
Jedna z nich się chwali:
– A mój Jasiek to teroz studjuje w takim uniwersytecie, co to się tak jakoś nazywo: ugryz – nie, nie ugryz!… użarł – nie, nie użarł… A! Już wim! UJOT!

Dwóch górali postanowiło sprawdzić ile ludzi jest w knajpie w Żywcu.
Uradzili, że jeden będzie wyrzucał gości a drugi liczy. Tak tez zrobili.
Słychać brzęk tłuczonego szkła, okrzyk „O Jezu” a góral liczy:
– Roz,
Znowu okrzyk i:
– Dwa
W pewnym momencie brzęk i wylatujący mówi:
– Teroz nie licz bo to jo.

U bacy turysta się drapie, Baca zauważając to pyta:
– No cóż panocku wsiura was ugryzła?
– Nie w plecy.