Dwóch świrów ucieka dachami.
Nagle pojawia się duża przepaść.
Jeden mówi do drugiego:
– Nie uda się, za daleko.
– Uda się! Posłuchaj, ja zapalę latarkę, a ty przejdziesz po promieniu światła.
– Ty, ja nie jestem taki głupi, jak będę przechodził, to zgasisz latarkę.

Przyjeżdża komisja do domu wariatów – oni się chwalą:
– A my to mamy basen! Pływamy, skaczemy na główkę, a pan dyrektor powiedział, że jak będziemy grzeczni to nam nawet wody napuści!

W szpitalu psychiatrycznym idzie pacjent ze szczoteczką do zębów na smyczy.
Przechodzący lekarz mówi do niego:
– O…jaki ładny piesek, panie Nowak.
– Co pan, panie doktorze, zwariował pan? Przecież to szczoteczka do zębów!
Lekarz trochę zmieszany poszedł do gabinetu, a świr na to (do szczoteczki na smyczy):
– Widzisz Azor, jak żeśmy pana doktora w konia zrobili?

W domu wariatów umarł wariat. Wybrali wiec dwu osobową delegacje. Po pogrzebie wszyscy pytają jak było, a oni na to, że ta rodzina jakaś nienormalna, bo jak zagrali marsza to my ino w dwójkę tańcowali.

W jednym z zakładów psychiatrycznych będąca na kontroli komisja widzi jak jeden z pensjonariuszy trzyma przy uchu cegłę.
Pytają się go:
– Co pan robi?
– Słucham radia.
Idą dalej i widzą następnego chorego trzymającego również cegłę przy uchu.
On na to samo pytanie odpowiada, że również słucha radia.
Niedaleko od tych dwóch stoi trzeci pensjonariusz, który trzyma dwie cegły przed sobą i nimi mocno pociera.
Na pytanie komisji, co robi odpowiada, że robi zakłócenia tym dwóm wariatom, co słuchają radia.

Siedzą wariaci na drzewie i udają jabłka. Jeden pyta drugiego:
-Dojrzałeś?
-Tak
-No to spadamy!

Stoi anorektyczka na dachu i mówi:
– Skaczę mam dosyć życia.
Skoczyła i liczy:
– 10 piętro, 9 piętro, 8 piętro itd.
Nagle zawiał lekki wiatr:
– Cholera i znowu na dziesiątym.

Siedzi anemik w szpitalu i jęczy:
– Siooostrooo, paaająąąk!
– Nie poradzi sobie pan z pająkiem?
Po 5 minutach słychać pacjenta:
– Doookąąąd mnie wleeeczeeesz, beeestiooo?!

Siedzi dwóch brunetów na ławce.
Jeden się pyta.
– Chcesz krówkę?
– Nie dziękuję, jestem wegetarianinem.

Jest pole truskawek a obok niego zakład psychiatryczny.
Pewnego dnia pole to było nawożone przez traktorzystę.
Z zakładu wychodzi mały chłopczyk i podchodzi do tego traktorzysty i się pyta:
– Przepraszam, a co pan robi?
– Widzisz synu ja nawożę truskawki.
– Aha – i poszedł.
Chwilę potem ten sam chłopczyk podszedł do tego samego traktorzysty z pytaniem:
– Przepraszam, a co pan robi?
– Nawożę truskawki.
– Aha – i poszedł.
I tak 10 razy.
Za 11 pytaniem, gdy ten sam chłopczyk podchodzi do tego samego już wkur***nego traktorzysty z pytaniem – Przepraszam, a co pan robi… traktorzysta odpowiada:
– Posypuję truskawki gównem.
A na to chłopczyk:
– Aha, gównem je pan posypuje, no my posypujemy cukrem, ale my jesteśmy popier***oleni.

Przez park przynależący do domu wariatów idzie ordynator i spostrzega pacjenta siedzącego na ławce i walącego się kamieniem w głowę.
– Co robisz?
– Narkotyzuje się!
Idzie więc dalej, a tam kolejny wariat siedzi i tłucze w swoją głowę dwoma kamieniami.
– Co robisz?
– Biorę podwójną dawkę dzisiejszej działki.
Poszedł ordynator dalej wzruszając ramionami, a tu patrzy, a na kupie kamieni siedzi trzeci wariat i rozgląda się wokół.
– A Ty co robisz?
– Sprzedaję narkotyki.

Posłali faceta do czubków.
Siedzi biedak i nudzi się.
W końcu postanowił popatrzeć przez okno.
Tam ogrodnik grzebie grządki.
Psychol woła:
– A co pan robi?
– Nawożę truskawki.
– Co?
– Nawożę truskawki, mówię!
– Co pan robisz?
– Kur.., truskawki posypuję gównem!
– O, a ja cukrem, ale jestem, popierd……y!