O uczniach

Zapałki – 1 zł
Benzyna – 100 zł
Widok palącej się szkoły – Bezcenny

Na kursie prawa jazdy uczeń pyta instruktora:
– Ile jeszcze żebym dobrze jeździł?
– Trzy.
– Godziny?
– Nie auta.

Przed szkołą, dwóch wyrostków:
– Masz, pal.
– Nie, ja nie palę.
– No masz.
– Nie no, naprawdę.
– No masz, bo nauczyciel poczuje od ciebie wódkę.

Matura poprawkowa z historii. Uczeń otrzymuje serię pytań pomocniczych:
– No, co to jest za kraj, który współcześnie graniczy z Ukrainą, Słowacją, Serbią i Chorwacją?
– ?….
– Płynie przez niego Dunaj i nie jest to Austria…
-?…
– Po jednej stronie Dunaju Buda, po drugiej Peszt…
– ?…
– Płynie przez niego Dunaj i nie jest to Austria…
– ?…
– Po jednej stronie Dunaju Buda, po drugiej Peszt…
– ?… Szwajcaria?

Do profesora przychodzi student i mówi:
– Jak zgadnie pan moją zagadkę to wstawia mi pan piątkę a jak nie to wywala mnie pan na zbity pysk.
– Dobrze.
– Co jest nielogiczne ale legalne, co jest logiczne ale nielegalne i co jest nielogiczne i nielegalne?
Profesor myśli, myśli i nic nie wymyślił, więc wstawił studentowi piątkę a ten zadowolony wyszedł.
Później profesor woła swojego najlepszego ucznia i mówi:
– Posłuchaj, tamten zadał mi zagadkę której nie rozwiązałem a więc ty mi ją rozwiążesz.
– Dobrze.
– Powiedz mi co jest nielogiczne ale legalne, co jest logiczne ale nielegalne i co jest nielogiczne i nielegalne?
– Nielogiczne: ma pan żonę 20-latkę a pan ma 40 lat, jesteście małżeństwem a to jest legalne. Logiczne jest to, że on ma 21 lat i pana żona pana zdradza a zdrada jest nielegalna i wreszcie nielogiczne jest to, że wstawił mu pan piątkę a nie wywalił go na zbity pysk co jest już nielegalne.

Kuba jest synem konduktora i idzie do pierwszej klasy.
Tata się pyta:
– Jak tam ci minął pierwszy dzień w szkole?
– Oszukali mnie!
– W jakim sensie?
– Na drzwiach było napisane I-kl a były twarde ławki.

Na lekcji plastyki pani kazała namalować swojego idola. Kamil przyszedł do pani z kartką.
A pani do Kamila:
– Co ty namalowałeś?
A Kamil odpowiedział:
– Małysza.
– A gdzie on jest?
– Odleciał.

Małego Abramka wywalili ze szkoły – żydowskiej oczywiście – za brak postępów w nauce i nieposłuszeństwo.
Przenieśli do go innej szkoły – też żydowskiej.
Po kilku miesiącach i z tej wyleciał z tych samych powodów.
Do kolejnej – to samo.
Po jakimś czasie w mieście nie została już ani jedna żydowska szkoła, w której by już Abramka nie znali, został więc umieszczony w katolickiej.
Po tygodniu dyrektor szkoły wzywa tatę Abramka i oznajmia mu, jakim wspaniałym chłopcem jest Abramek – grzecznym, bystrym i w ogóle najlepszym uczniem w szkole.
Tate po powrocie do domu pyta zbaraniały Abramka:
– Abramek, co się z tobą stało? Mówią mi, że jesteś najlepszym uczniem, nie chuliganisz, no wzór cnót. Co oni z Tobą zrobili?
– Rozumiesz Tato, pierwszego dnia taki pan w czarnym ubraniu zaprowadził mnie do ciemnego pokoju, w którym wisiał jakiś pan przybity do krzyża i powiedział: „Abramek, to jest Jezus Chrystus. On też był Żydem”. I wtedy zrozumiałem, że to nie przelewki.

Ojciec pyta syna:
– Co robiliście dziś na matematyce?
– Szukaliśmy wspólnego mianownika – mówi syn.
– Coś Ty?! Gdy ja byłem w szkole, też go szukaliśmy. Że też nikt go do tej pory nie znalazł…

Zezowaty profesor zatrzymał trzech bijących się chłopców.
– Jak się nazywasz? – pyta pierwszego, patrząc na drugiego.
– Franek Mucha – odpowiada grzecznie drugi.
– Ciebie nie pytałem – mówi profesor do drugiego, patrząc na trzeciego.
– Ja nic nie mówiłem – odpowiada trzeci.
– Ty się Mucha nie odzywaj! – mówi profesor do trzeciego patrząc na pierwszego.

– Córeczko, co robiliście dzisiaj w szkole?
– Czytaliśmy bajkę o Czerwonym Kapturku.
– I czego się z niej nauczyłaś?
– Że trzeba dobrze zapamiętać, jak wygląda babcia!

Przychodzi blondynka z synem do lekarza i mówi:
– Mój syn połknął długopis.
– Niech pisze ołówkiem – odpowiada lekarz.