o Studentach

W akademiku w pokoju studenckim trwa impreza.
Biesiadnicy raz po raz wznoszą toast:
– Za Edka, żeby zdał!
W pewnej chwili otwierają się drzwi i wchodzi Edek:
– I co Edek, zdałeś?
– Zdałem, tylko jednej nie przyjęli, bo miała obitą szyjkę.

Ranek w akademiku.
Student pierwszego roku mówi:
– Chodźmy na zajęcia, bo się spóźnimy!
Student drugiego roku na to:
– E, pośpijmy jeszcze.
Student trzeciego roku:
– Może skoczmy na piwo?
Student czwartego roku:
– Może od razu na wódkę?
Jako, że nie mogli się dogadać, udali się do studenta piątego roku, by ich rozsądził.
Ten zarządził:
– Rzućmy monetą. Jak wypadnie orzeł, pijemy wódkę, jak reszka – idziemy na piwo, jak stanie na kancie – śpimy dalej, jak zawiśnie w powietrzu – idziemy na zajęcia.

Policjant zatrzymuje studenta, legitymuje go, otwiera dowód i czyta:
– Widzę, że nie pracujemy.
– Nie pracujemy – potwierdza student.
– Opieprzamy się… – mówi dalej policjant.
– Ano, opieprzamy się – potwierdza student.
– O! Studiujemy… – rzecze policjant.
– Nie, tylko ja studiuję – odpowiada student.

W tramwaju starsza pani zwraca się do młodszego człowieka:
– Jak dostać się do filharmonii?
– Trzeba ćwiczyć babciu, trzeba dużo ćwiczyć.

Dzwoni jegomość do akademika:
– Czy można z Maryśką?
– Z nimi wszystkimi można.

Przychodzi student na stołówkę:
– Poproszę dwie parówki.
Z głębi słychać głosy: bo-ga-ty, bo-ga-ty, bo-ga-ty!
– I osiem widelców, dodaje..

Na uczelni medycznej w dawnym ZSRR student zdaje egzamin końcowy. Egzaminator pokazuje mu szkielet i pyta:
– Czyj jest to szkielet?
Student się zastanawia:
– Pies czy wilk?
– To szkielet psa – odpowiada.
– Dobrze, a ten?
Student myśli:
– Krowa albo żubr? Eee, skąd by mieli szkielet żubra?
– To szkielet krowy – odpowiada.
– Dobrze, no i ostatni szkielet.
– Choroba, człowiek albo małpa – zastanawia się student. – Chyba człowiek, ale pewien nie jestem.
– No słucham? – ponagla egzaminator.
– Kurcze jak powiem człowiek a to będzie małpa to się zbłaźnię – zastanawia się nadal student.
Denerwujący się egzaminator podpowiada:
– No, o czym uczyliście się przez pięć lat?
Zdumiony student:
– Niemożliwe!!! Lenin???

Egzamin na wydziale radiotechniki.
Profesor siedzi i stuka palcami w blat.
Studenci piszą coś w skupieniu, tylko jeden nic nie kuma.
Nagle dwóch studentów zerwało się, podbiegło, wzięło wpisy i wyszło.
Potem jeszcze kilku.
Potem cała reszta.
Na koniec został tylko biedny niekumaty.
Profesor mówi do niego:
– Chodź pan, wpiszę dwóję…
– Ale dlaczego? Nie sprawdził pan mojej pracy, a innym pan powpisywał od ręki…
– Panie kolego. Wystukiwałem w blat Morsem: „Kto chce piątkę niech podchodzi… Kto chce czwórkę niech podchodzi…”

Egzamin ornitologiczny. Egzaminator podnosi zasłonkę z klatki ptaka tak, żeby było widać tylko nogi i każe studentowi określić co to za ptak. Student nie wie. Egzaminator mówi:
-Nazwisko.
A studencik kładzie się na podłodze i podnosi nogi do góry, żeby zza biurka było je widać:
-Niech pan zgadnie!

W parku na ławce leży książka.
Widzi ją student prawa.
Zaczyna czytać:
– Eee tam. Żadnych opisów morderstw, popełnianych przestępstw. To nie dla mnie.
Widzi ją student matematyki:
– Eee tam. Żadnych wzorów, zadań algebraicznych. To nie dla mnie.
Podnosi ją student medycyny:
– O! „Pan Tadeusz”! Nie wiem co to jest, ale mogę nauczyć się na pamięć.

Studencka jajecznica: rano otwierasz pustą lodówkę, drapiesz jajka, zamykasz lodówkę.

6:30, student odsypia ciężką imprezę.
Nagle ze snu budzi go telefon:
– Klinika?
– Nie, pomyłka. – odpowiada zaspany student.
Po trzech minutach znowu dzwoni telefon.
– Klinika?
– Nie, pomyłka! – odpowiada jeszcze raz.
Po następnych trzech minutach znowu telefon.
– Klinika?
– Do jasnej cholery, ile mam razy tłumaczyć, że nie! – krzyczy wściekły.
– Heniu, a może jednak walniemy z rana jednego klinika.