o Restauracjach

Przychodzi koleś do pizzerii i mówi:
– kelner znalazłem włos w pizzy
– a co pan chciał całą perukę za 9 zł.

Gość do kelnera:
– Dlaczego wasza restauracja nazywa się Wielkie Oczy?
– Dowie się pan jak przyniosę rachunek.

Gość zamówił schaboszczaka.
Patrzy, a kelner niesie danie trzymając kotlet palcem.
– Czemu pan trzyma ten kotle?
– Nie chcę, by mi ponownie upadł na podłogę.

Wchodzi gość do restauracji.
Prosi o kartę dań.
Kelner podaje klientowi menu i odchodzi.
Gość powoli przegląda kartę, następnie wyrywa stronę po stronie i zjada.
– Z jakiego kraju pochodzi gość?
– Z Jemenu.

– Proszę pana czemu te bułeczki są mokre?
– Słuchaj pan, skoro niesie się dwa talerze w jednej ręce i dwa w drugiej a bułeczki pod pachami to chyba miały prawo się spocić.

Przychodzi do restauracji w Sosnowcu facet i zamawia kurę, ale zastrzega, że musi to być kura z Czeladzi.
Kelner przynosi mu kurę, a ten wpycha jej rękę do d*py i mówi:
– To jest kura z Sosnowca.
Kelner przychodzi z nową, a ten robi to samo i mówi:
– To tez jest kura z Sosnowca.
Po kilku rundkach podchodzi do stolika przyglądający się wszystkiemu
pijaczek, obraca się tyłem i mówi:
– Sprawdź pan, q*.*a, skąd ja jestem, bo od tygodnia nie umie do domu trafić.

Przychodzi mężczyzna do klubu i pyta się kelnera:
– Mam 20 zł co pan poleca?
A kelner na to:
– Inną restaurację.

Przychodzi facet do restauracji i mówi:
– Proszę coś wykwintnego.
– Może kawior?
– A cóż to takiego?
– Jaja jesiotra, proszę Pana?
– O tak! Poproszę dwa na twardo.

Żona z mężem w restauracji. Ona zamawia:
– Stek, pieczone ziemniaczki i lampka czerwonego wina.
Kelner pyta:
– A warzywo?
– A on… On zje to co ja.

Do restauracji wchodzi 3 panów przedstawicieli innych marek piwa.
Pierwszy – Okocim.
Drugi – Tyskie.
Trzeci – Leżajsk.
Siadają przy stoliku i pierwszy mówi:
– Zimne Okocim proszę.
Drugi:
– Zimne Tyskie proszę.
Trzeci:
– Coca Cole proszę.
Ci obaj tak się na niego popatrzyli i jeden z nich spytał:
– Czego wziąłeś Coca Cole?
– Jak wy nie bierzecie piwa to ja też nie.

Koleżanki przyszły do restauracji i jedna się chwali drugiej:
– Mam Maxa.
– Jakiego?
– Ibuproma.

Przychodzi zmarznięty turysta do bacówki i pyta się bacy:
– Baco macie coś do jedzenia?
– Ni, ni momy.
– A macie chociaż wrzątek?
– Mom, ino mi wystygł.