Egzamin w Wyższej szkole policyjnej w Warszawie:
– Jakiego koloru jest biały maluch?
Policjant (kandydat) nie wie.
– No niech pan pomyśli, jakiego koloru jest biały maluch.
Po kilku minutach policjant się uśmiecha i mówi:
– Biały!
– Bardzo dobrze, widać że się Pan dużo uczył!, a teraz drugie pytanie:
Ile drzwi ma dwudrzwiowy samochód?
Policjant myśli, myśli, myśli, i wola uradowany:
– Biały!

– Panie komendancie – zwracają się posterunkowi – nie ma pracy, możemy pograć w brydża?
– Jeśli boisko jest wolne.

Idzie policjant drogą z czapką założoną „tył na przód”. Przechodzień zwraca mu uwagę:
– Panie policjancie, pan ma źle założoną czapkę!
– Nie szkodzi, zaraz będę wracał!

Policjant zatrzymuje pijanego kierowcę i mówi:
– proszę dmuchać.
A pijany kierowca odpowiada:
– a gdzie pana boli?

Chłopaki z policji chcieli napić się wódki, ale mieli tylko piec tysięcy.
Postanowili dodać zero z tylu. Ale to było jeszcze mało. Dodali wiec jedynkę na początku. W ten sposób mieli sto pięćdziesiąt tysięcy w jednym banknocie.
Ale powstał problem – mogą nie chcieć przyjąć takiego banknotu.
Postanowili rozmienić. Ale gdzie? Jeden z nich poszedł do komendanta. Po chwili wraca zadowolony i mówi:
– Komendant rozmienił na polowe!!!

Do policjanta na skrzyżowaniu podchodzi chłopaczek z czapką policyjna.
– Czy to pana czapka?
Policjant łapie się za głowę i mówi:
– Nie, ja swoją zgubiłem.

Spotkało się 2 kumpli, poszli do baru i siedzieli tam do późna w nocy.
Na mocnym rauszu opuścili bar i udali się na spacer i nagle jeden mówi:
– Zobacz jaki ładny księżyc
– To nie jest księżyc tylko słońce
Sprzeczają się tak przez pewien czas aż nagle spotykają policjanta i jeden z nich się pyta:
– Panie władzo to u góry co świeci to jest księżyc czy słońce?
– Nie wiem jestem nietutejszy.

Milicjant leży z uchem przy chodniku. Przechodzień pyta:
– Co panu jest, panie władzo?
Milicjant:
– Płyt słucham.

Syn do taty, policjanta:
– Tato, skąd wiesz, że ziemia jest okrągła?
– Jak to skąd? Przecież każdy głupi widział globus.

Jedzie baca bryczką a na bryczce beczki.
Widzi go policjant, zatrzymuje go i pyta się:
– Baco co tam wieziecie??
– Sok z Banana.
– To dajcie spróbować.
Policjant pije i po chwili mówi:
– Trochę kwaśny ten sok, ale wierzę wam na słowo, jedzcie już.
– Banan wio!!!!!

Przychodzi policjant do kasy i mówi:
– Poproszę bilet do Rabce.
Kasjerka do niego, nie do Rabce tylko do Rabki.
A policjant na to:
– Czy była pani kiedykolwiek w Rabki?

Stoi policjant przy automacie z woda sodową, wrzuca monetę,
wypija szklankę wody, po czym znów wrzuca monetę i tak przez
dłuższy czas.
Za nim stoi zniecierpliwiony tłum.
– Panie, pospiesz się pan!
– Po co, przecież na razie cały czas wygrywam!