Kawały

Witaj na WebFun – Twoim codziennym źródle humoru! Znajdziesz tu świeże i zabawne kawały, które umilą Ci każdy dzień. Nasza społeczność pasjonatów humoru codziennie dostarcza nowe dowcipy, abyś mógł cieszyć się niekończącą się dawką śmiechu. Od klasycznych dowcipów po nowoczesny humor internetowy – mamy wszystko, czego potrzebujesz, aby poprawić sobie nastrój. Przeglądaj, śmiej się i dziel się radością z innymi. WebFun to miejsce, gdzie humor łączy ludzi!
Dowcip dnia:

Czym się różni opona od murzyna.Jak Załozysz łańcuchy na oponę to nie zacznie rapować

Gdyby Chuck Norris kandydował na prezydenta, wygrałby przed pierwszą turą.

– Mamo, chłopcy zaczynają mnie podrywać!
– W jaki sposób, córeczko?
– Rzucają we mnie kamieniami….

Kumpel do kumpla:
– Co jest 14 lutego?
– A masz żonę, czy dziewczynę?
– Żonę.
-To Środa Popielcowa.

Jedzie ciężarówka bardzo wysoko załadowana.
Kierowca – cwaniaczek chciał przejechać pod mostem, ale niestety zaklinował się.
Przyjechała policja, gliniarz chodzi dookoła, patrzy i mówi:
– No i co? Zaklinował się pan?
– Nie, k**wa! Most wiozłem i mi się paliwo skończyło!

W stanie wojennym staruszka przechodząc koło zomowców przewraca się na lodzie.
– Księdza! – woła staruszka.
– A skąd my ci weźmiemy księdza? – pytają zomowcy.
– To już ich w bagażniku nie wozicie?

Twoja stara jest kierowcą autobusu w liniach lotniczych.

Rozmawia dwóch pijaków:
– Idę na wódkę.
– Namówiłeś mnie

– Dlaczego Batonik Pawełek NIE jest ulubionym smakołykiem przez pedofilów?
– Bo jest z adwokatem

Dlaczego Małysz zaraz po ślubie zabrał swoją żonę na skocznię?
Bo chciał przenieść ją przez próg.

Lew ustalił sobie listę zwierzątek jakie będzie zjadał na obiad. Idzie pierwszego dnia i widzi sarnę.
– No niestety sarno jesteś na mojej liście, więc muszę cię zjeść.
– Proszę, zlituj się nade mną, mam rodzinę, daj mi chociaż jeden dzień abym mogła się z nią pożegnać.
Lew się zgadza.
Następnego dnia spotyka dzika i mówi:
– Niestety mam cię na swojej liście i muszę cię zjeść.
– Proszę zlituj się nade mną, mam liczną rodzinę, daj mi chociaż jeden dzień abym mógł się z nią pożegnać.
Lew znowu idzie na rękę i puszcza dzika na jeden dzień.
Trzeciego dnia spotyka zajączka i mówi:
– Zajączku niestety mam cię na swojej liście i muszę cie zjeść.
– Lewku kochany nie mógłbyś mnie skreślić z tej swojej listy?
Lew myśli, myśli i w końcu mówi:
– Nie ma sprawy!

Sąsiadka pyta się sąsiadki:
– Czy pani mąż nie ma przypadkiem jakichś problemów zdrowotnych?
– Ależ skąd! Wręcz przeciwnie! Mój mąż jest zakochany! Jak wejdzie po schodach do domu to już od progu krzyczy: „Moje serce! Moje serce!”