Kawały o lekarzach

Najlepsze kawały o lekarzach tylko u nas! Nasza kolekcja zabawnych opowieści z pewnością rozbawi każdego miłośnika dobrego humoru. Dowcipne historie o wizytach u lekarzy, zabawne diagnozy i niezwykłe przypadki medyczne – to wszystko znajdziesz w naszej kategorii kawałów o lekarzach. Przełam nudę i zrelaksuj się przy najzabawniejszych żartach na temat tego zawodu. Czekamy na Ciebie z nowymi kawałami i opowieściami, które z pewnością rozśmieszą Cię do łez!

Leży Rusek w szpitalu i wola do siostry:
– Siestra, siestra pamieszajtie mnie jajca!
– Rusek zboczeniec!!!
Na drugi dzień:
– Siestra, siestra, pamieszajtie mnie jajca!
– Rusek zboczeniec!!!
Na trzeci dzień:
– Siestra, siestra, pamieszajtie mnie jajca.
Siostra ściągnęła Ruskowi spodnie i zrobiła co chciał.
– Siestra świntuch, toż ja chciał kogiel-mogiel…….

kobieta na ulicy uśmiecha się do jakiegoś faceta a on na to
– po pani uśmiechu sądzę, że złoży mi pani wizytę
-oooo,podrywacz z pana!
-nie dentysta

Przychodzi hutnik po browarze do lekarza i mówi:
– Panie doktorze, muszę się odlać.

Stary doświadczony lekarz pyta się swojego młodego, dopiero rozpoczynającego karierę kolegi, jak mu idzie praktyka.
– Jakoś nieszczególnie. Wczoraj odbierałem pierwszy poród. Matka i dziecko umarli, a w dodatku z ręki wyśliznęły mi się szczypce, uderzyły w głowę i zabiły ojca…
– To rzeczywiście nieszczególny przypadek. Proszę to jest adres, proszę iść odebrać tam poród i wieczorem poinformować mnie o wyniku.
Wieczorem młody medyk dzwoni do profesora:
– No i jak panu poszło? – pyta się profesor.
– Zdecydowanie lepiej. Ojciec żyje.

Góral przyprowadził swoja żonę będącą w ciąży na badania okresowe.
Lekarz zbadał gaździnę, przyjął honorarium, pożegnał.
Do gabinetu wchodzi mąż i pyta o zdrowie żony.
Lekarz odpowiada:
– No cóż, u waszej żony jest ciąża pozamaciczna.
Chłop zbladł i nerwowo sięga po portfel.
– Nie trzeba gazdo, żona już płaciła.
– Panie doktorze, macie tu 100 tysięcy i nie mówcie nikomu, że pozamaciczna, bo jeszcze chłopy mnie wyśmieją, żem nie trafił tam, gdzie trzeba.

Przychodzi baba do lekarza i mówi:
– Panie doktorze mam chorobę zwierzęcą.
– Jaką?
– Cały czas jestem głodna jak wilk.
– Proszę się położyć zaraz panią zbadam.
Po zbadaniu lekarz mówi:
– Ma pani jeszcze jedną chorobę zwierzęcą. Jest pani brudna jak świnia.

Dentysta naprawia pacjentowi zęby.
Po pewnej chwili pyta:
– Jak tam zdrowie żony?
– Aghagehe – usiłuje powiedzieć pacjent z otworzoną buzią.
– A no to dobrze, że zdrowa – odpowiada lekarz.
Minęła kolejna chwila, dentysta pyta:
– A słyszałem, że córka zdała prawo jazdy?
– Ahgaghega – odpowiada z trudem pacjent.
– Aha, no to fajnie.
Już pacjent schodzi z fotelu i pyta:
– No to kiedy kolejna wizyta?
– Słucham?
– Kiedy następna wizyta?
– Co pan mówi?
– Aghaghe gha haga – bełkocze koleś.
– Aaaa w czwartek.

Przychodzi facet ze złotą rybką do onkologa.
Wchodzi. Milczy.
Onkolog również milczy.
Patrzą na siebie pytająco:
– Kicha. – wydusza z siebie wreszcie facet.
– Słucham?
– Kicha.
– Jaka znowu kicha?
– Rybka kicha. Chora jest znaczy się.
– Panie, coś pan! Jak rybka może panu kichać? A w ogóle ja jestem onkologiem, czemu przynosi pan do mnie z chorą rybkę?
– Kolega pana polecił. Podobno raka pan wyleczył.

Przychodzi baba do lekarza i mówi:
– Panie doktorze, wszyscy mnie ignorują!
– Następny proszę..

Przychodzi gruba baba do lekarza.
– Ale ma pani wielką duuupę – mówi nie mogąc się powstrzymać lekarz.
Baba w odwecie wali go w twarz i wychodzi.
Lekarz wybiega za nią na korytarz.
Baba wchodzi do drugiego lekarza.
– Ale ma pani wielką duuupę…
Drugi lekarz też oberwał, wybiegł z gabinetu i razem z tym pierwszym pobiegli do trzeciego, który przyjmował na piętrze.
Zanim baba wgramoliła się na piętro zdążyli ostrzec kolegę.
Baba wchodzi.
– Ale ma pani… małe piersi.
– No właśnie panie doktorze, ja z tym do pana.
– Hmmm, niech pani spróbuje trzeć między piersiami papierem toaletowym.
– A czy to aby pomoże?
– Jak na duuupę pomogło to i tu pomoże.

Przychodzi gość do lekarza:
– Panie doktorze, ugryzł mnie pies.
– A był wściekły?
– No, zadowolony to on nie był.

Po badaniu okulista mówi do faceta:
– Uważam, że powinien pan ograniczyć onanizowanie się.
– A co, wzrok się od tego psuje?
– Nie, ale denerwuje pan ludzi w poczekalni.