Kobiety są jak sejfy.
Trudno je rozszyfrować, a gdy już to zrobisz wszystko jest twoje.

Przychodzi baba do lekarza i mówi:
– jestem chora
– tak, to zdecydowanie sraczka, zapiszę pani czopki
Przychodzi do domu i próbuje włożyć sobie czopka ale nie może, woła wnusia:
– wnusiu choć tu
– tak babciu
– włóż mi tego czopka w srakę
– ok
Babcia mu rozszerzyła tyłek a wnuczek pyta:
– do której dziurki? Do tej okopconej czy do tej z firankami?

Mówi chłopak do dziewczyny:
– Upiłem się specjalnie dla ciebie po to by powiedziec że cie kocham.
– Dobra dobra, a jutro jak bedziesz kaca leczyc to też przeze mnie?

Przychodzi baba do urzędu i wypisuje kartę a urzędnik mówi:
– Musi się pani jeszcze podpisać.
– Ale jak ja mam się podpisać?
– Na przykład tak, jak się pani podpisuje na liście.
Baba bierze kartę i pisze:
„Kochająca Babcia Ala”.

Przychodzi baba do lekarza nago, z karabinem.
– Co pani jest – pyta lekarz?
– Naga broń!

Kobity są jak kurczę!
– najlepsze są piersi i uda.

Przychodzi baba do lekarza i mówi:
– Panie doktorze, za ile wyzdrowieję?
A lekarz na to:
– Za kilkanaście milionów…

W mieszkaniu dzwoni telefon.
Słuchawkę podnosi ojciec trzech dorastających córek i słyszy, jak ktoś ciepłym barytonem pyta:
– Czy to ty, żabko?
– Nie, tu właściciel stawu…

Podchodzi chłopak na dyskotece do dziewczyny i pyta:
– Tanczysz?
– Tańczę, wyszywam, maluję.
– Co ty pleciesz?
– Plotę, haftuję, wyszywam.

Na przystanek przyjeżdża autobus.
Starsza pani wsiada i pyta:
– Ten autobus na „Gałązki”(wieś)
kierowca na to:
– Nie, na ropę

– Proszę pani tu się nie wolno kąpać – mówi policjant wychodząc zza krzaków do stojącej nad brzegiem nagiej dziewczyny.
– To nie mógł pan powiedzieć gdy się rozbierałam?
– Rozbierać się wolno…

Z życia wzięte.
Pewna kobieta we Wigilię wraca z zakupów.
Niestety uciekł jej autobus, więc próbowała złapać stopa.
Nagle zatrzymali się policjanci swoim radiowozem, a kobieta mówi:
– Panowie jest Wigilia a mnie uciekł autobus. Bądźcie tak mili i podwieźcie mnie do domu.
Policjanci się zgodzili.
Kobieta mówi im gdzie jechać, aż w końcu dojechali.
– Panowie wszystkie pieniądze wydałam na zakupy więc nie mam Wam jak zapłacić. Może zapłacę Wam w naturze?
Policjanci odmawiają.
Kobieta odchodzi.
Nagle jeden policjant pyta się drugiego:
– Władek a jak się płaci w naturze?
– Nie wiem.
Więc kierowca radiowozu otworzył okno i zawołał:
– Proszę pani a jak się płaci w naturze?
– No ściągnę majtki i Wam dam.
Policjant pyta się drugiego:
– Władek chcesz majtki?
– Nie.
– Ja też nie.
I pojechali.