O jaskiniowcach

Jaskiniowcy proszą McGyvera, żeby pomógł im wygnać wężojaszczura, który nie chce wyjść z ich jaskini.
– Czy próbowaliście go wykurzyć ogniem?
– Tak. Nie pomaga.
– Czy próbowaliście go bić maczugą po łbie?
– Tak. Też nie pomaga.
– A próbowaliście malować mu na ogonie te wasze scenki z
mamutami?
– To też nie pomogło.
McGyver wchodzi do jaskini i pyta wężojaszczura:
– Słuchaj kolego! Czy mógłbyś znaleźć sobie drugą jaskinię? Tamci jaskiniowcy bardzo by tego chcieli.
– Nie ma sprawy, już idę. A nie mogli mi tego powiedzieć sami?

Idzie sobie mamut przez pustynię i nagle stratowało go stado słoni.
Wstaje z trudem i rozgoryczony mówi:
– Ach, ci skinheadzi!

Rodzina jaskiniowców przyjechała na wypoczynek w góry.
Wchodzą do luksusowego hotelu „Jaskiniowy raj” i pytają recepcjonistkę:
– Czy ma pani jakąś dużą, ładną jaskinię z widokiem na
Giewont?
Recepcjonistka wychodzi na chwilę do piwnicy, wraca z kilofami
oraz łopatami i mówi:
– Oto narzędzia, proszę wybrać skałę i wykuć sobie odpowiednio dużą jaskinię!

O północy jaskiniowiec wszedł do jaskini, zdjął skórę i położył się na legowisku koło śpiącej żony.
Odwrócił się i na dobranoc pocałował ją w policzek.
Nad ranem jaskiniowca budzi energiczne szturchanie w łokieć.
Odwraca się i z trwogą stwierdza, że leży obok tygrysa.
– Słuchaj stary! – mówi tygrys – Jesteś o wiele sympatyczniejszy niż twoja żona, którą wczoraj zjadłem. Gdybyś mnie w nocy nie pocałował w policzek, z pewnością zjadłbym i ciebie!

Przechwalają się trzej mali jaskiniowcy:
– Mój ojciec ma na głowie tyle włosów, że gdy chodzi po jaskini, to zamiata nią wszystkie pajęczyny – mówi pierwszy.
– A mój ojciec ma taką długą brodę, że gdy chodzi po jaskini, to zamiata nią wszystek kurz z ziemi.
– To jeszcze nic – mówi trzeci – mój ma takie długie wąsy, że jak gdzieś idzie, to mamuty muszą go mijać na odległość stu metrów!

Spotykają się dwaj jaskiniowcy:
– Cześć, australopitek!
– Nie jestem australopitek, tylko neandertalczyk!
– Gościu! Aleś ty zważniał przez ten milion lat!

Dwaj jaskiniowcy spotykają się na polowaniu:
– Słyszałem, że kupiłeś na targu młodego mamuta.
– To prawda.
– Ile waży?
– Niedużo, 500 kilo.
Po dwóch tygodniach jaskiniowcy spotykają się znów.
– Jak tam twój mamut?
– W porządku.
– A ile teraz waży?
– 400 kilo.
– Przecież dwa tygodnie temu ważył pięćset!
– Tak, ale wczoraj musiałem go wykastrować, bo dobierał się
do wszystkich mamucic w okolicy.

Jaskiniowcy siedzą i gadają sobie, po chwili przychodzi turysta i mówi:
– no, o czym tak gadacie??
a oni na to:
– my nic nie rozumiemy. Po irlandzku gadamy!
– aaa – odpowiada turysta – ale wszyscy?
a jaskiniowcy na to:
– nie.

Lekcja w szkole w czasach paleozoiku.
Nauczycielka wykuwa na kamiennej tablicy pytanie:
– Ile to jest 2+2?
Wzywa do odpowiedzi Jasia.
Ten nie zna odpowiedzi i zastanawia się.
Nagle słychać straszny huk i unoszą się tumany kurzu.
Nauczycielka pyta surowo:
– Dzieci! Kto rzucił ściągę?

Jaskiniowiec przebrany za mamuta idzie na bal karnawałowy w niebieskich sandałach.
Spotyka go drugi jaskiniowiec i pyta:
– Po co ci te niebieskie sandały?
– Odwal się!
Po chwili zaczepia go inny jaskiniowiec.
– Po co ci te niebieskie sandały?
– Odwal się!
Przed wejściem do sali balowej jaskiniowiec spotyka kolegę z
podstawówki:
– Stary, po co ci te niebieskie sandały?
– Odwal się!
Nad ranem jaskiniowiec wraca z balu do swej jaskini i kładzie się zmęczony w swym legowisku.
Po chwili podchodzi do niego synek i pyta:
– Tato, po co włożyłeś te niebieskie sandały? Przecież one zupełnie nie pasowały do twojego przebrania.
– Oj Jasiu, Jasiu! A co na to poradzę, że ja tak bardzo lubię kolor niebieski?