O budowlańcach

Na budowie robotnicy rzucają monetą:
– jak wypadnie reszka, gramy w karty, a jak orzeł idziemy na piwo.
– a jak stanie na sztorc?
– pech to pech, wtedy zabieramy się do roboty…

Na budowie Kowalski lata w te i z powrotem z pustą taczką.
Widząc to kierownik pyta:
– Co tak z tą pustą taczką latacie?
– Panie kierowniku – mówi Kowalski – taki zapierdol, że nie ma kiedy załadować.

Na budowie, podczas szkolnej wycieczki:
– Bardzo ważne jest noszenia kasków. Znałam chłopca, który nie nosił kasku. Pewnego dnia spadła mu cegła na głowę i zabiła go na miejscu. Znałam też dziewczynkę, która chodziła w kasku i gdy spadła jej cegła na głowę, uśmiechnęła się i poszła dalej.
– Ja ją znam. Mieszka w naszym bloku. Do tej pory chodzi w kasku i się uśmiecha.

Na politechnice, na kierunku budownictwo, odbywa się wykład na temat BHP.
Profesor mówi do studentów:
Wyobraźcie sobie, że jesteście brygadzistami na budowie. Na waszych oczach pracownik spada z rusztowania. Jakie są wasze pierwsze działania?
Studenci:
– Trzeba zadzwonić po karetkę!
– Zadzwonić na policję!
– Powiadomić krewnych!
Profesor:
– Źle, trzeba założyć kask i uprząż bezpieczeństwa na zwłoki, inaczej pójdziecie siedzieć.

Przyjeżdża kierownik na budowę.
Patrzy, a tam wielki dół o średnicy 10 m i głęboki na jakieś 100 m.
Zagląda do niego i stwierdza, że na samym dole świeci się wielka żarówa.
– Co to ma być?! – pyta brygadzistę.
– No jak to co? Wszystko zgodnie z rysunkami! – odpowiada ten, pokazując papiery.
Inspektor bierze rysunek, odwraca go o 180 stopni i wrzeszczy:
– K**wa, to przecież jest latarnia!

Facet przychodzi do sklepu i prosi:
– Proszę cztery gwoździe.
Po chwili wraca i się skarży:
– Panie, ale to nie od tej ściany.

Przychodzi hutnik po browarze do lekarza i mówi:
– Panie doktorze, muszę się odlać.

Przychodzi bezrobotny robotnik na budowę szukać pracy. Idzie do majstra, a ten pyta:
– Co może pan robić?
– Mogę kopać – odpowiada bezrobotny.
– A co jeszcze może pan robić?
– Mogę nie kopać…

– Panie kierowniku, chciałbym z panem pogadać w trzy oczy.
– Jak to w trzy oczy? Chyba w cztery oczy?
– Nie, tylko w trzy, bo na to co zaproponuję jedno oko trzeba będzie przymknąć.

Małżeństwo, nowy dom, piękna łazienka z wieloma lustrami.
On poszedł zaprosić na parapetówkę, a ona naga zaczęła tańczyć w łazience patrząc na swoje piękne ciało.
Zrobiła szpagat i się przyssała!
Mąż wraca, patrzy, łapie pod pachy, próbuje podnieść… nic!
Dzwoni po majstra.
Ten pałrzy i mówi:
– Panie, trzeba kuć!
– Co Pan? Gres z Włoch za 4 tys. euro!
– Jest inna metoda, ale może się nie spodobać.
– Panie, wszystko ale nie gres.
Master ślini palce, łapie ją za sutki i zaczyna delikatnie kręcić.
– Co Pan odpierdala?
– Panie, podnieci się, puści soki, przesuniemy do kuchni i oderwie się z linoleum.

Sytuacja ma miejsce na budowie.
Typ rozrabia cement w betoniarce i krzyczy do majstra.
– Ten beton, to ma być bardziej gęsty czy rzadki ?
– Wstrząśnięty, niezmieszany …

Na budowie pracownik jeździ z pustymi taczkami tam i z powrotem. Kierownik w końcu go pyta:
– Dlaczego jeździsz z pustymi taczkami?
– Bo szefie taki zapierdol, że nie mam czasu nawet załadować!