Przechodzi młodzieniec, widzi bacę siedzącego na kamieniu i mówi:
– ahoj baco! Co tak siedzicie?
– a hoj Cię to obchodzi?!

Baca budzi gaździnę w nocy i mówi:
– Maaaryśka łodwróć ze sie przodym ku mnie!
– A coo bedzies mnie uzywoł?
– Niee, ino se bedzies pierdzieć ku ścianie!

Bacę zaproszono w karnawale na bal przebierańców.
Pytają go znajomi, za co się przebrał.
– A za łoscypka.
– A jak to, baco, za oscypka?
– A siadne se w kąciku i bede śmierdział.

– Baco, czym zabiliście sąsiada?
– A synecką, Wysoki Sądzie…
– Wieprzową, czy wołową?
– Kolejową…

Baca wydłubał sobie oczy, powiesił je na drzewie i powiedział:
– Oczywiście.

W górskiej chacie pod Gubałówką wielka uroczystość – Jan Gąsienica kończy sto lat.
Zjechali się reporterzy, naczelnik miasta, wręczono medal i
dyplom.
Wszyscy trzęsącego się ze starości pomarszczonego Gąsienicę,
pytają jak dożył tak sędziwego wieku.
– Zwyczajnie, nie piłech, nie paliłech, za dziewkami nie goniłech…
W tym momencie przerywa mu straszny hałas.
– Nie przejmujta się – mówi Gąsienica – to tylko mój starszy brat, całą noc pił gorzałę, to mu się chce teraz za d*.*ami ganiać.

Jedzie baca bryczką przez granicę.
Zatrzymuje go żołnierz i pyta:
– co wieziecie w tej beczce baco?
– sok z banana.
– ale banan nie ma soku.
– to masz pan, spróbuj.
Żołnierz próbuje. Krzywi się i mówi:
– fuj a jedź se baco dalej.
Na to baca do konia:
– wio Banan!!!!!!!!!

Baca przyjechał do Warszawy. Myśli sobie: „psejode się tromwojem”.
Idzie do kiosku i gada:
– Poprosze bilet na tromwaj. Miysce konicnie sidzonce.

Baca był świadkiem wypadku samochodowego: poldek walnął w drzewo. Przesłuchuje go gliniarz:
– Baco jak to było?
Na to baca:
– Panocku widzicie to drzewo?
– Widzę.
– A oni nie widzieli…

Pewien baca postanowił popełnić samobójstwo nad rzeką.
Idąc tam wziął ze sobą gruby sznur.
Przywiązał go do grubej gałęzi i uwiązał na szyi.
Następnie zeskoczył z gałęzi ze sznurem na szyi.
Po skoku gałąź się ułamała a baca wpada do rzeki.
Ledwie się ratując wychodzi z rzeki i mówi:
– Cholera, przez tą gałąź prawie bym się utopił!

Obchodzona była właśnie Setna Rocznica Urodzin Lenina (SRUL). Znaleźli wtedy i bacę starego z Poronina, co to Lenina pamiętał, i poprosili go, co by opowiedział im coś o spotkaniu z Leninem, jaki to Lenin był miły i dobroduszny.
Siadł wtedy Baca na rogu chałupy i powiada:
– Pamiętam była wiosna, topniały śniegi, świeciło ślicznie słoneczko. Towarzysz Lenin postanowił się ogolić. Wyszedł tedy na ganek z miednicą, mydłem i pędzlem. Ledwo sobie namydlił pysk, podbiegł do niego mały chłopczyk. Popatrzył na towarzysza Lenina i zawołał: „Towarzyszu Lenin, łysiejecie!”, a towarzysz Lenin uśmiechnął się,… a mógł przep**rdolić!

Przyjeżdża kuzyn do bacy w odwiedziny.
Wchodzi do domu bo deszcz leje i pyta się bacy:
– Czemu nie zakleicie dachu bo przecieka?
Baca na to:
– Przecie deszcz leje na dworze.
– A jak nie leje?
– To nie kapie.