Kawały

Witaj na WebFun – Twoim codziennym źródle humoru! Znajdziesz tu świeże i zabawne kawały, które umilą Ci każdy dzień. Nasza społeczność pasjonatów humoru codziennie dostarcza nowe dowcipy, abyś mógł cieszyć się niekończącą się dawką śmiechu. Od klasycznych dowcipów po nowoczesny humor internetowy – mamy wszystko, czego potrzebujesz, aby poprawić sobie nastrój. Przeglądaj, śmiej się i dziel się radością z innymi. WebFun to miejsce, gdzie humor łączy ludzi!
Dowcip dnia:

Rozmowa dwóch studentów:
– Jeżeli dziekan nie odwoła swoich słów to jutro wypierdalam z tej uczelni!
– Jak to? A co on takiego powiedział?
– Wypierdalaj z tej uczelni!

Miał ślepy smaka na grzyby, więc wybrał się do lasu. Wpadł na taki pomysł, że choć nic nie widzi to węchem i smakiem kierował się będzie. Znalazł pierwszego grzyba, urwał, posmakował…
– Podgrzybek! – krzyknął z radości.
Szuka dalej.
– Maślak! – znowu się ucieszył.
Szuka dalej, znalazł, smakuje…
– Gówno, dobrze, że nie wdepłem!

Jedzie wypasiony Mercedes na pruszkowskich numerach. W środku czterech łysych, w bagażniku biznesmen. Gość w bagażniku trzęsie się ze strachu, aż popuścił trochę w spodnie. Nagle samochód zatrzymuje się, otwiera się klapa bagażnika i facetowi ukazuje się policjant. Biznesmen zbolałym głosem:
– O Boże! Jak się cieszę, że pana widzę!
– Z czego się, cieszysz?! Posuń się!

Płynął Niemiec, Francuz i Polak przez ocean łódeczką.
Spotykają złotą rybkę, która mówi, że spełni ich życzenia (jedno dla każdego).
Niemiec mówi:
– To ja bym chciał wrócić do swojego domu.
Po chwili Niemiec zniknął.
Kolej Francuza:
– To ja chcę być na plaży gdzie jest dużo kobiet no wiesz topless itd.
Francuz zniknął.
Kolej Polaka:
– To ja chcę kiełbasę i tamtych dwóch z powrotem!

Generałowi urodził się wnuk. Wiedział, że to chłopiec. I tylko tyle. Więc wysłał swojego adiutanta do szpitala, bo on nie maił czasu i kazał mu się dowiedzieć czegoś więcej.
Po 3 godzinach przychodzi adiutant i mówi:
– Jest bardzo podobny do pana panie generale.
– To znaczy?
– Mały, łysy i bez przerwy drze mordę.

Na egzaminie zaliczeniowym na biologii zdają student i studentka. Pytanie:
– Jaki narząd u człowieka może powiększyć swoją średnicę dwukrotnie?
Student:
– Źrenica
Studentka:
– Penis
Profesor:
– Panu gratuluje zdanego egzaminu, a pani wspaniałego chłopaka.

Mieszczuch przyjeżdża na wieś. Nie wie która godzina, więc podchodzi do rolnika dojącego krowę.
– Przepraszam, która godzina?
Rolnik podnosi wymię i mówi:
– Za pięć dwunasta.
– Oooo! Pan poznaje godzinę po ciężarze wymienia?
– Nie, ale jak je podnoszę, to widzę zegar na wieży ratuszowej.

Idzie Kowalski przez budowę i niesie worek cementu na plecach.
Za nim kolega Nowak niesie dwa worki cementu.
Majster zatrzymuje Kowalskiego i pyta:
– Czemu niesiesz tylko jeden worek cementu a Nowak aż dwa?
– Panie majster bo to leń jest, jemu nie chce się dwa razy chodzić.

Mój mąż to czarodziej.
Zarabia osiemset tysięcy, przepija milion i z reszty utrzymuje rodzinę.

Słoń spotyka małpę i mówi:
– Pomożesz mi wnieść meble do mojego domu?
– Tak
Wchodzą na 1,2,3,4,5,6,7,8,9,10 piętro.
Małpka mówi:
– Strasznie się zmęczyłam
– No ja też – mówi słoń – ale musimy jeszcze raz tak się pomęczyć
– Czemu?
– Bo to nie ta klatka.

W małżeńskim łożu:
– Kochanie, wczoraj wieczorem byłeś jak ogier, jak huragan, jak nienasycony demon seksu, a dzisiaj? Dzisiaj nawet na mnie nie spojrzysz.
– To przez moje zaniki pamięci.
– Ach, biedaczku! Nie potrafisz dziś sobie przypomnieć jak to się robi?
– Nieeee… to właśnie wczoraj zapomniałem, że jesteś moją żoną.

Czasy współczesne – znany polski biznesmen jedzie limuzyną do swej willi i widzi nagle kilka osób stojących na czworakach i jedzących trawę z przydrożnego rowu. Każe zatrzymać samochód szoferowi opuszcza szybę i pyta- Hej dobrzy ludzie, co wy robicie ? – Jesteśmy głodni i nie mamy co jeść. Dlatego musimy jeść trawę. Biznesmen zastanawia się chwilę i mówi, wchodźcie do mojego samochodu, zabiorę was do siebie. – Ależ, nie możemy, w domu została czwórka dzieci i dziadek. – Dobrze, ich też zabierzemy. I rzeczywiście limuzyna pojechała pod starą chatę zabrałą pozostałe osoby i pojechałą dalej. W samochodzie żona biedaka nie wytrzymała. – Jak to nie można wierzyć ludziom. Mówią, że jak to bogaty to seraca nie ma a tu… do siebie Pan nas zaprasza…. – Ech, to drobiazg, z resztą… spodoba się wam u mnie. Miesiąc temu zwolniłem ogrodnika trawa sięga mi prawie do kolan.